KALIPSO
V
Siedziałam w
środku wielkiego domu i zastanawiałam się nad tym dlaczego tak
długo nie ma Nori. Wstałam więc z krzesła i ruszyłam w stronę
lasu kiedy tak szłam spotkałam Iril. Zatrzymała się przy mnie i
krzyknęła:
- Szybko! Był
wypadek Nori...!
- Jest w
szpitalu?! - spytałam.
-Nie jest w
domku, ale podobno jest z nią źle... szybko musimy się z nią
zobaczyć. - powiedziała.
Zaczęłyśmy
biec w kierunku domku Ateny. Po drodze spotkałyśmy kilka Ateniątek,
które po dowiedzeniu się co się stało ruszyły z nimi w drogę.
Kiedy dobiegłyśmy do domku było ich już około dwanaście.
Otworzyłam drzwi, które huknęły. Na ostatnim łóżku pod
ścianą, koło okna leżała Nori. Wyglądała na wściekłą -
czyli nic nowego. Tylko, że spała. Wyglądała tak jakby miała
kolejny koszmar, albo coś w tym stylu. Była podpięta do kroplówki,
a obok jej łóżka siedziała Rosalia. Podeszła do niej jak
najprędzej.
- Czy... czy
ona... - głos mi zadrżał.
- Nie, nic jej
nie jest - odpowiedziała ze spokojem. - To tylko kroplówka
nawadniająca.
- Ile ona już
tak śpi?
- Już kilka
godzin możecie ją już obudzić.
Zaczęłam ją
szturchać, ale nadal się nie budziła. Spała jak kamień. Zaczęłam
na nią krzyczeć żeby się ruszyła, ale ona zachowywała się tak
jakby mnie tam nie było.
- Nori, Nori!
Wstawaj mamy coś do załatwienia! Obudź się na gacie Hadesa!
- Co?! -
powiedziała ospałym głosem. - Ja nie śpię!
- No nie w
ogóle...
- Rosalia –
powiedziała cicho. - Czy mogłabyś mnie od tego odpiąć?
- Naturalnie –
powiedziała i zaczęła szybko coś majstrować przy sprzęcie.
Chwilę później Noriel była wolna. Powoli wstała i oparła się o
półkę. Grzywka jej się jej zsunęła i można było zobaczyć jej
charakterystyczną bliznę na oku. W zasadzie nie charakterystyczną
bo wiedziałam o niej tylko ja, Nori i Irii. Ostrożnie podniosła
się z łóżka i oparła się o mnie i Iril. Zaczęłyśmy iść do
przodu, ale już po kilku krokach Nori się nam wyrwała i zaczęła
iść samodzielnie mimo iż nalegałyśmy żeby jeszcze trochę się
podpierała ona nas nie słuchała. Jak zwykle ona musiała się
rządzić…
Tuż przy
szpitalu Nori powiedziała do nich:
- Sama wejdę
do środka zaczekajcie tu. Okay?
- Okay -
powiedziała Iril po czym usiadły na pniaku. Irii wzięła
najbliższy patyk i z powodu braku jakich kolwiek lepszych pomysłów
zaczęłyśmy grać w kółko i krzyżyk. Minęło dobre piętnaście
minut zanim Nori była z powrotem razem z Veonicą.
Jej brązowe
oczy jak zwykle świeciły dziwnym blaskiem, długie dredy były
spięte w kucyk, a szara skóra błyszczała w słońcu. Opierała
się o Noriel, która szła obok niej. Wstałam i powiedziała:
- Musimy iść
do wielkiego domu, Amanda się niecierpliwi.
- Dobrze –
powiedziała Veronica. Kalipso podeszła do nich i podparłam
Veronicę, a Iril zamieniła się z Nori.
- Idźcie do
wielkiego domu – powiedziała - ja wracam do domku.
To mówiąc
zaczęła kuśtykać w stronę domku Ateny.
- Zaczekaj! –
krzyknęła Irii biegnąc za nią i zostawiając mnie sam na sam z
Veronicą.
Ruszyłam w
dal podtrzymując ospałą Veronicę na ramionach. Szyłyśmy,
szłyśmy, szłyśmy, aż doszłyśmy do wielkiego domu. Usadziłam
Veronicę na wolnej kanapie i sama obok niej usiadłam.
- Gdzie jest
Nori? - spytała pani Amanda.
- Teraz pewnie
już w domku Ateny... - powiedziała Vi.
- Co się
stało?! - spytała Amanda. - Czemu tak długo was nie było?
- Był pewien
incydent, … ale już jestem. O co chodzi?
- Widzicie tą
dziewczynę leżącą na kanapie wskazała na rudowłosą dziewczynę
leżącą na kanapie. - to pół rzymianin, pół grek. Pytanie jest
następujące: Czy są jakieś nowe wieści?
- Nie niestety
Olimp milczy nic nowego.
- To
niedobrze... mam nadzieję, że do wieczora ją uznają.
Nie mogłam
znieść tej monotonnej rozmowy. Wyszłam na zewnątrz i zaczęłam
iść w stronę domku Ateny. Po drodze znowu spotkałam Iril.
- Dokąd
idziesz ? - spytałam. - Gdzie poszła Nori?
- No do domku.
Ja teraz idę do swojego.
Odbiegłam od
niej jak najszybciej i pobiegłam w stronę domku Ateny. Tak jak
myślałam – pusto. Ruszyłam w stronę Areny, moja wściekłość
na Nori osiągnęła zenit.
---------------------------------------------------------------------------------------------
hejka to znowu ja :) chciałam przeprosić za to że tak długo nic nie wstawiałam :( ale komputer mi się zepsuł więc nie miałam możliwości wstawienia czego kolwiek... ale teraz już jestem i postaram się wstawiać posty co tydzień. Jeszcze raz przepraszam ale komputer się zepsuł i to nie z mojej winy. I jak zawsze przepraszam za atak tych małych chochlików błędów....
Czekam na następny rozdział. ;)
OdpowiedzUsuń