NATALIE
Następne co pamiętała to jak się przebudziła w jakimś miłym
ciepłym pomieszczeniu. Dookoła rosły winorośle przechodzące
przez oczy masek przyczepione do ścian. Leżała na jednej z dwóch
kanap zwrócona w stronę kominka, w którym cicho trzaskały
płomienie. Przy niej siedział brodaty mężczyzna na wózku
inwalidzkim, a przy jej nogach Pani Amanda. Na nią stała grupka
nastolatków, która wpatrywała się w nią z zainteresowaniem.
Wtedy mężczyzna na wózku się odezwał:
-
Kolejny heros władający ad ogniem w tym samym stuleciu niesamowite-
podrapał się po brodzie i popatrzał na Natalie jak by była jego
zdobyczą. - Bardzo fascynujące.
Wtedy
z kominka wyskoczył płomyczek który powędrował po jej ręce do
serca gdzie pozostał. Wszyscy popatrzyli na nią zagadkowo.
Ostrożnie usiadła na kanapie, poczuła jak wracają jej siły.
Ogień powoli wygasał, a gdy zgasł czuła się już całkiem
dobrze. Wszyscy patrzyli na nią z wyjątkiem jednej dziewczyny. Aż
wreszcie mężczyzna z brodą powiedział:
-
Interesujące, ale i przerażające... Wyczuwam, że nie jest
normalnym półbogiem...
-
Półbogowie, satyry, Dionizos - zrobiła wściekłą minę – może
byście mi to wytłumaczyli?!
-
Jesteś półbogiem córką Hefajstosa.
-
Nie wiem czyją córką ona jest, - powiedziała pani Amanda - ale
jest rzymianinem, nazwała mnie faunem...
-
Naprawdę interesujące tak samo jak to, że nie wiemy kim jest...
-Wyjaśnicie
mi to w końcu?! - spytała zirytowana – chciałabym wiedzieć o co
wam chodzi!
Ale
oni jej nie słuchali tylko dalej kontynuowali swoją dyskusję nie
zwracając na nią uwagi.
-Trzeba
spytać wyrocznię, czy są jakieś nowe wieści - stwierdził
mężczyzna.
-
Myślę, że to dobry pomysł. Nori? – zwróciła się do wysokiej
dziewczyny stającej w końcu pokoju.
Miała
krótkie blond włosy z grzywką, która zakrywała jej prawe oko i
rzemykową opaskę założoną na głowę. Miała na sobie
pomarańczową koszulkę z obdartymi rękawami i napisem „CHB”,
błękitne jeansy i czarne glany. Przy pasie miała przyczepioną
broń lecz nie mogłam dostrzec co to, ponieważ była schowana w
skórzany pokrowiec. Bawiła się łańcuszkiem zawieszonym na szyi,
na którym skupiała w tej chwili całą swoją uwagę. Sprawiała
wrażenie miłej, poważnej, ale i jednocześnie nie zbyt
zainteresowanej tym co się dzieje. Wyglądała na zamyśloną i
przytłoczoną jakimiś wydarzeniami. W końcu jednak się odezwała:
-
Tak? - przerwała na chwilę zabawę naszyjnikiem za to zaczęła
nerwowo tupać nogą. Widać było po niej, że ma ADHD.
-
Pójdź po Veronicę.
-Dobrze.
„Nori” zastanawiała się - „ Musi być kimś ważnym w tym
obozie. Nie wyglądała na kogoś komu można łatwo podskoczyć”.
Za nią wciąż trwała nie zbyt interesująca ją kutnia. Położyła
się a kanapie i zaczęła myśleć, zaczęła się zastanawiać nad
tajemniczą nie znajomą. Miała wrażenie, że powinnam się z nią
zapoznać i, że odegra jakąś ważną rolę w przyszłych
wydarzeniach.
Nagle
zmorzył ją sen i usnęła. Znalazła się w letnim domku w górach.
Pokój ten nie był duży. Cały dom był zbudowany z drewnianych
belek a w koncie pokoiku był piecyk. Drugie źródło światła
dochodziło od małej świeczki stojącej na półce obok kanapy, na
której siedziała Nona. Patrzyła na zdjęcie Natalie uśmiechając
się i roniąc łzę. Położyła się do łóżka i usnęła.
Wiedziała co ma robić wzięła notesik i długopis leżący na
komodzie i napisała wiadomość. „Nie martw się babciu nie
umarłam, ale nie wiem kiedy wrócę...”.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Salve wybaczcie, że mnie nie było i się nie przedstawiłam jestem Nori. I to o moich przygodach jest ten blog. Zostawcie komentarz opiszcie swoje wrażenia, a i jak zauważycie jakiś błąd to bardzo przepraszam możecie napisać w komentarzu.
Po przeczytaniu ze zniecierpliwieniem czekam na kolejny wpis. Ciekawa jestem kim jest Veronica, w końcu ma tak samo na imię jak ja. :) (Nie zjadaj literek. ;))
OdpowiedzUsuń